środa, 1 stycznia 2014

Wspomnienie piąte.

 -Jak usta?
 -Zależy o co pytasz.-odpowiadasz powodując wyraźne rozbawienie u Włodarczyka
 -Dlaczego to zrobiła?
 -Nie powiedziała ci?-dziwisz się
 -Powiedziała coś w stylu ''jej się spytaj" i tyle.
 -Wiesz, ona względem ciebie ma dość poważne plany i twierdzi ,że ja jakby to ująć, nie pasuję do całej układanki.
 -To znaczy?
 -To znaczy ,że według niej chcę cię odbić.-odpowiadasz
 -A nie chcesz?-śmieje się na co ty szturchasz go w ramię
 -Nie chcę mieć wydrapanych oczu przez jej kolorowe tipsy jeśli o to chodzi. I naprawdę nie chcę i nie zamierzam stawać między wami, dlatego myślę ,że lepiej będzie dla ciebie jeśli ograniczymy nasze kontaktu do zupełnego minimum.
 -Mówisz poważnie?
 -Jestem śmiertelnie poważna.-dodajesz
 -Przecież wiesz ,że się na to nie zgodzę.
 -Nie?-dziwisz się
 -Nie po to w dzień w dzień, przez ostatnie lata życia zadawałem sobie pytanie co u ciebie by teraz na własne życzenie znów przez kolejnych kilka lat je sobie zadawać. To ,że z nią jestem to nie oznacza i nakazuje mi bym zerwał wszelkie kontakty z innym kobietami. I jeśli jej się to nie podoba, to trudno.
 -Ty ją kochasz?-pytasz nagle- Przepraszam, to nie moja sprawa.
 -Wydawało mi się ,że tak, ale ostatnio jakoś nam się nie układa i nie będę tego ukrywał.
 -To dlaczego się jej oświadczyłeś?
 -Nie zrobiłem tego.-przeczy
 -Jak to?-pytasz zdziwiona
 -Można by rzec ,że wymusiła to na mnie, ale to zupełnie inna historia.
 -Nie wierzę ,że dałeś się jej aż tak zdominować.
 -Ja chyba też.-odpowiada.
Na zwykłej rozmowie przy wodzie się nie zakończyło. W ruch poszedł alkohol w dość nieznacznych co prawda ilościach, ale jednak zawsze alkohol nieznacznie rozplątujący język.
 -Miałaś kogoś?
 -Na dłuższą metę nie. To były raczej krótkie i bezowocne znajomości. Z resztą nie potrafiłam i nie chciałam się z nikim wiązać.-odpowiadasz upijając ze szklanki whisky- Długo już z nią jesteś?
 -Ponad rok.-wbija wzrok w szklankę z trunkiem
 -To dlaczego mówisz to z takim smutkiem? Przecież się żenisz z tego co wiem dość niedługo.
 -Bo nie jestem tego tak do końca pewien. Nie wiem po co ten pośpiech. Nie wiem też czy to ta jedyna.
 -Ja ci tego nie powiem.-dodajesz- Jednak chyba znasz moje zdanie.
 -No właśnie nie.
 -Jesteś zbyt fajnym facetem dla takiego kogoś jak ona Wojtek i jestem pełna podziwu ,że aż tyle z nią wytrzymałeś.
 -Widzę masz dobre zdanie wyrobione.
 -Innego się nie da, przykro mi.-odpowiadasz delikatnie wskazując na rozbitą wargę
 -Co racja to racja.-śmieje się- Czekaj, czyli wam poszło o mnie?
 -Nie byłabym bym tak z tego faktu zadowolona na twoim miejscu bo mało co nie zostałam pobita przez to ,że z tobą rozmawiam.
 -Przepraszam za nią, nie wiem co w nią wstąpiło.
 -Dlatego dziwię ci się jakim cudem z nią jesteś. Zupełnie do siebie nie pasujecie.
 -Bywają chwilę ,że ja sam się sobie dziwię.
 -To dlaczego dalej z nią jesteś?-pytasz wprost
 -Sam nie wiem. Może już z przyzwyczajenia? Z przyzwyczajenie ,że zawsze ktoś na mnie czeka w domu gdy wracam z treningu czy meczu. Z przyzwyczajenia ,że jak mam zupełnie beznadziejny dzień zawsze jest komu mnie podnieść na duchu. Z przyzwyczajenia ,że ktoś jest obok.
 -Przepraszam.-wyduszasz siebie zupełnie poruszona jego słowami- Przepraszam ,że zadałam ci tyle bólu.
 -Hej, przecież wiem ,że nie miałaś innego wyjścia. Daria.-przysiada się bliżej gdy zauważa ,że spuszczasz wzrok i ciężko oddychasz- Popatrz na mnie.- z ogromnym trudem spoglądasz na swojego rozmówcę- Owszem, próbowałem cię nienawidzić za to co zrobiłaś. Nie potrafiłem sobie z tym wszystkim poradzić i przede wszystkim zrozumieć dlaczego to zrobiłaś. Ale przez te lata żyłem nadzieją ,że musiałaś mieć ważny powód bo znałem cię zbyt dobrze byś ot tak mnie zostawiła. I uwierz, dalej zajmujesz ogromną część mojego życia. Nigdy nie starałem się i nie chciałem zapomnieć, wręcz przeciwnie. Chciałem pamiętać i zawsze będę chciał.
 -Czy ty zawsze musisz być taki wspaniałomyślny?
 -Może nie zawsze, ale zdarza mi się.-odpowiada- Wiem ,że powinienem był cię znienawidzić i myśleć w najgorszych epitetach, ale darzyłem cię zbyt wielkim uczuciem by móc to uczynić i nie mieć wyrzutów sumienia.
 -W tym momencie jeszcze bardziej zwiększasz moje poczucie winy i ból po tym wszystkim.
 -Dlaczego?-pyta zaskoczony
 -Bo przez to wszystko straciłam absolutnie wspaniałego faceta i żałuję tego jak niczego innego na świecie.
 -Bywają dni ,że i ja żałuję ,że cię straciłem.-odpowiada spoglądając ci prosto w oczy- Jednak życie toczy się dalej i nie można żyć tylko i wyłącznie przeszłością, trzeba iść do przodu.
 -Żeby to było tak proste jak mówisz.-wzdychasz
 -Nic w życiu nie jest proste.
 -Znowu wychodzi z ciebie filozof.
 -Z tego co pamiętam, nigdy ci to nie przeszkadzało.-uśmiecha się
 -I dalej nie przeszkadza.-nikle się uśmiechasz- Mam nadzieję ,że ona wie jak wielkie szczęście ma.
 -Mam nadzieję ,że jak kiedyś znajdziesz sobie kogoś z kim ułożysz sobie życie też będzie o tym wiedział.
 -O tym ,że jesteś fajnym facetem?-chichoczesz
 -Nie, o tym ,że jest cholernym szczęściarzem.-uśmiecha się
 -Nie byłabym pewna czy szczęściarzem i czy w ogóle jakiś się znajdzie.
 -Daj spokój Dar, jesteś świetną dziewczyną bez względu na wszystko. Przecież to wiesz.
 -Chyba ty jedyny jesteś tego zdania.
 -Chyba nie tylko ja, skoro pół drużyny suszy mi głowę o numer do ciebie.-unosi kąciki ust ku górze
 -Nie żartuj sobie.
 -Czy wyglądam jakbym żartował?-pyta- No dobra, nie odpowiadaj na to pytanie. Ale mówię prawdę.
Rozmowa trwała w najlepsze ,a kolejne butelki alkoholu pustoszały. Wraz z większą zawartością buzujących w ciele promili rozmowa stawała się co raz to śmielsza.
 -Tylko mnie nie zapraszaj na wesele bo się rozryczę i te sprawy.
 -Jak do niego dojdzie, wezmę to pod uwagę.-wymamrotał
 -Posiedź tu dłużej to tym bardziej cię nie wpuści do domu.-chichoczesz
 -Jak dalej posiedzę tu z tobą to tym bardziej go nie będzie.-śmieje się
 -Nie przesadzaj, w końcu jak taka szara zwykła i lekko szurnięta dziewczyna może się równać z taką supermodelką i chodzącym ideałem na którego widok wzdychają wszyscy faceci.
 -Uwierz ,że jednak może.
 -Przypominam ci ,że się hajtasz za jakiś czas więc skończ bajerkę.
 -Tylko chyba panna młoda nie ta.
 -Jesteś pijany nie wiesz nawet co mówisz.
 -Ale wiesz ,że pijany człowiek mówi to na co nie ma odwagi gdy jest trzeźwy?
 -Dobra, dobra. W takim stanie nigdzie cię nie puszczę bo narobisz głupot jeszcze.-rzucasz- Prześpisz się tutaj na kanapie. Śpij dobrze Wojtuś!
Jak gdyby nigdy nic poszłaś prosto do łazienki i wskoczyłaś pod prysznic. Osuszając ciało spostrzegłaś się ,że jakimś cudem zapomniałaś ręcznika. Wrzuciłaś na nagie ciało krótki satynowy szlafrok. Po cichu wychodzisz z łazienki i kierujesz się ku sypialni.
 -Może jestem pijany, ale nie ślepy.-szczerzy się
 -Zapomniałam piżamy, nie ciesz się tak.
 -Mhm.-dodaje po czym wymieniacie się spojrzeniami. Widzisz jak niebezpiecznie blisko ciebie podchodzi. Czujesz jego oddech na sobie. Czujesz jak dłonią odgarnia kosmyk twoich włosów z twarzy i jak opiera swoją głową o twoje czoło.
 -Wojtek...
 -Nic nie mów.-odpowiada po czym kosztuje twoich ust. Tak bardzo tęskniłaś za ich smakiem. Tak bardzo tęskniłaś za jego bliskością i ciepłem. Za zapachem jego perfum, za jego czułością. Za jego dotykiem. Po prostu cholernie tęskniłaś za nim.
 -Tęskniłem.-mówi cicho odrywając się od ciebie
 -Powiedz mi to na trzeźwo to uwierzę.
 -Z dziką rozkoszą.-uśmiecha się po czym powtórnie wpija się w twoje usta. Tym razem o wiele bardziej zachłannie, o wiele bardziej namiętnie. Czujesz jego ogromne ręce błądzące po twoim ciele. Nie kontrolujesz tego co się dzieje, a wcale nie ułatwia ci tego buzujący w żyłach alkohol. Po prostu wiesz ,że nie będziesz potrafiła go zastopować. Dlaczego? Bo pragnęła tego jak niczego innego na świecie. Pragnęła znów go mieć na wyłączność. Choć na chwilę.
 -Nie powinniśmy.-wyrzucasz z siebie gdy sytuacja zmierza ku nieuniknionemu
 -Skoro tak mówisz, to dlaczego mnie całujesz?
 -Bo mi tego nie ułatwiasz.
 -Kobieto, czego ty ode mnie wymagasz, jestem pijany i nie będę tego pamiętał jutro.-śmieje się.
Czy dałaś się ponieść chwili? Chyba obudzenie się obok dwumetrowego faceta w negliżu z głową na jego torsie świadczy ,że tak. Dopiero gdy słyszy jego cichy śmiech gdy siarczyście klnie pod nosem na dzień dobry uświadamia jej co tak naprawdę stało się między nimi.
 -Błagam, powiedz ,że nic nie pamiętasz.
 -Jednak coś tam pamiętam.-śmieje się
 -To nie śmieszne.
 -Polemizowałbym.-odpowiada
 -Kurwa, dlaczego to ja się przejmuję? To ty masz narzeczoną i ślub za pasem.
 -Nie wiem czy jeszcze ją mam, pewnie nie wpuści mnie do mieszkania.
 -Naprawdę cię to bawi?-pytasz zdumiona jego reakcją
 -A co, mam płakać?
 -Faceci.-dodajesz po czym wstajesz zabierając dwumetrowcowi kołdrę i owijasz się nią
 -Sądzisz ,że nie widziałem cię nigdy nago?
 -Sądzę ,że wystarczająco dużo razy.
 -Nigdy dość.-szczerzy się na co pokazujesz mu język i człapiesz ku szafie. Wrzucasz na siebie pierwszy lepszy top i figi. Odwracasz się bo w dalszym ciągu czujesz jego wzrok na sobie. On tylko szeroko się uśmiecha. Wędrujesz do kuchni po czym zabierasz się za robienie śniadania. Czujesz się jakbyś miała małe dejavu. Zupełnie jak przed laty. Robisz śniadanie dla dokładnie tego samego faceta co wtedy. Tak samo jak wtedy wita cię cudownym uśmiechem na widok którego aż miękną ci kolana. Dokładnie tak samo staje za tobą i swoim zachrypniętym głosem pyta co smacznego szykujesz. Wszystko wraca.
 -Jeszcze nie wytrzeźwiałeś?-pytasz mając wręcz gęsią skórkę czując jego oddech na karku
 -Pamiętasz bym kiedykolwiek był napity w trzy dupy?
 -Czyli ty to wszystko robiłeś świadomie?
 -No może coś tam niekoniecznie świadomie robiłem, ale pamiętam wszystko doskonale. Także moją obietnicę.-składa delikatny pocałunek na twojej szyi- Tęskniłem za tobą Dar, i to cholernie.
 -To się nie dzieje...-wzdychasz- Przecież masz narzeczoną, ślub zaraz. Tu nie ma miejsca dla mnie.
 -A może jednak?
 -Słyszysz co mówisz?
 -Doskonale.-odpiera.
Jak wyglądały kolejne tygodnie? Mijając się w korytarzu bełchatowskiej Energii czy przypadkowo spotykając w gronie znajomych dalej zachowywaliście się zupełnie normalnie względem siebie. Jednak gdy nikt nie patrzył sytuacja ta zmieniała się diametralnie. Wtedy miałaś zupełne deja vu. Te same gesty. Te same słowa. Wszystko wracało ze zdwojoną siłą i wcale nie pozostawało w sferze marzeń i obłoków. Wszystkie te sceny nie ograniczały się tylko i wyłącznie do jej wytworów wyobraźni. Wszystko to, działo się naprawdę. Momentami wydawać się mogło ,że śnisz. Wszystko to było jak sen na jawie. Momentami trudno było sobie wyobrazić ,że to się dzieje.
 -Na twoim miejscu nie uśmiechałabym się tak szeroko bo zaraz ten uśmieszek zniknie ci z twarzy.
 -Słucham?-dziwisz się na słowa jakże znienawidzonej kobiety
 -Koniec sielaneczki. Mówiłam ci ,że on nie będzie twój.
 -O czym ty mówisz?-pytasz
 -O tym ,że za parę miesięcy zostaniesz ciocią. Chociaż kto by chciał taką ciotkę.
Jak się wtedy poczułaś? Jakby ktoś wbił ci nóż w plecy. Może jednak gorzej. Jakby wjechał w ciebie rozpędzony samochód. Miałaś ochotę wybuchnąć płaczem, ale nie mogłaś jej pokazać ,że ta informacja cię złamała, choć defacto tak właśnie było. Na dobre kilka dni odcięłaś się od świata. Nie odbierałaś żadnych telefonów. Dla nikogo cię nie było. Musiałaś jakoś przetrawić tą informację.
 -Jak widać nie zaćpałam się nie podcięłam sobie żył. Żyję.-rzucasz gdy otwierasz drzwi
 -A dlaczego miałabyś to robić?-dziwi się- Dlaczego nie odbierasz telefonów?
 -Lepiej to zakończyć właśnie teraz jeśli ono ma potem na tym cierpieć.
 -Ono?
 -Już nie udawaj ,że nic nie wiesz!-podnosi głos
 -Co takiego mam wiedzieć?
 -Może powiesz mi ,że nic nie wiesz o ciąży?!
 -Słucham?!-rzuca podnosząc ton głosu będąc w zupełnym szoku- To dlaczego mówisz to w takim kontekście?
 -Nie ja jestem w ciąży kretynie.-odpowiadasz mu ze łzami w oczach
 -Skąd wiesz?-jego twarz posępnieje
 -Mam ci kurwa powiedzieć skąd się biorą dzieci?
 -Skąd wiesz ,że nie powiedziała tego by zrobić ci na złość?
 -Nie zaprzeczysz ,że jej nie pieprzyłeś.-rzucasz bez skrupułów
 -Z tobą też spałem jeśli o to chodzi.
 -Ale ja nie jestem w ciąży. To nie ze mną będziesz miał dziecko.-czujesz pojedynczą łzę spływającą po policzku
 -Daria..
 -Idź już. Skończmy to teraz. Po prostu zapomnij o mnie. Zajmij się nią i waszym dzieckiem.
 -Wiesz ,że nie będę potrafił.
 -Dziecko musi mieć ojca.-odpowiadasz nie spoglądając na niego
 -Przecież wiesz.
 -I na nic mi ta wiedza.-mówisz oschle- Po prostu zapomnij o mnie, tak będzie lepiej dla mnie, dla ciebie, dla was i waszego dziecka.
 -Nie da się budować związku bez uczucia.
 -Może jednak się pomyliłeś. Może to było uczucie.
 -Potrafię odróżnić to czy kogoś kocham od tego czy mi się tylko wydaje.-stara się cię objąć, jednak uniemożliwiasz mu to
 -Wyjdź.-mówisz cicho- Wyjdź i nie wracaj!-krzyczysz gdy na nic zdają się prośby. Słyszysz ciche westchnięcie i dźwięk zamykanych drzwi wyjściowych. W tej samej chwili wybuchasz głośnym płaczem. Szlochasz i zachodzisz się z płaczu niczym małe dziecko. Cierpisz. Nie fizycznie, lecz duchowo. Umierasz. Usychasz. Nie radzisz sobie z tym. Przerasta cię to wszystko. I nawet nie potrafisz udawać uśmiechu gdy mijasz go w korytarzu hali. Gdy widzisz go po meczu. Gdy spotykasz go przypadkowo w sklepie czy parku. Nie potrafisz. Choć wiesz ,że nie zrobił tego celowo to wiesz ,że twoja decyzja była słuszna. Wiesz ,że dziecko musi mieć ojca. I nie zamierzałaś mu go zabierać. Choć usychałaś z bólu i tęsknoty to chciałaś wierzyć ,że choć on jest szczęśliwy. Czy wyglądał? Trudno ci było stwierdzić. Chciałaś by tak było i to cholernie. Bo gdyby nie był na kuchennym blacie nie leżałoby ślubne zaproszenie, a w ręce nie obracałabyś woreczka z białym proszkiem z butelką trunku w ręku. Twój świat runął. Nie widziałaś sensu w niczym. Nawet we własnym życiu. Ileż to razy wydawało ci się ,że o wiele prościej byłoby ze sobą skończyć. I ileż to razy byłaś o krok od tej decyzji. Nawet teraz gdy siedzisz zalana łzami na kanapie rozważasz tą opcję. Jeden, solidny strzał i byłoby po tobie. Koniec bólu. Koniec tęsknoty. Koniec wszystkiego co cię trapiło. Koniec wszystkiego. Koniec życia. Koniec ciebie.
~*~
Ze skrajności w skrajność. Taki typowy rozdział dla mej osoby. Mieszanka wybuchowa wszelkich emocji. Mam nadzieję ,że sylwestrowa zabawa była dla Was udana i obyło się bez większych wpadek i wróciłyście do domu o własnych siłach o przyzwoitej porze :P Tak z okazji Nowego Roku podrzucam coś do poczytania, choć tak w jakiś sposób mogę 'umilić' Wam ten dzień. Ostatnie wspomnienie w niedzielę.
Całuję,
wingspiker.

18 komentarzy:

  1. Eejj no, ale weź jej nie uśmiercaj;/ Nie wiem, niech przyjdzie Włodi w ostatniej chwili albo ktokolwiek ale jej nie zabijaj. Aa i wcale taka na 100% nie jestem pewna czy to dziecko Wojtka.
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ahhh, a tak się pięknie zaczęło...
    Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że sobie nic nie zrobi, że to nie dziecko Wojtka i ślub będzie odwołany...Tak takie zakończenia to ja lubię taki HAPPY END. :D
    Pozdrawiam
    http://czy-to-jest-przyjazn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam, że będzie cały rozdział taki wesoły jak na początku, a tu się porobiło. Czekam na kolejny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powinnam Cię znienawidzić za ten rozdział, bo przewinęło się przeze mnie tryliard emocji i to jest chyba najgorsze, że momentami czułam się jak Daria. Kurdę, to chyba fatum które krąży nad jej ciałem i umysłem, przez te cholerne niemal 3 lata. Niby zaczęło się układać, znów przyznali się do swoich uczuć, znów jest miłość, myślałam, więc , że będzie dobrzę, a tu niespodzianka, bo szczęście jest strasznie ulotne i jej szczęście znów gdzieś spierdoliło bo cichaczu, i to dziecko Włodarczyka z tamtą gazelą, mam jednak nadzieję, że dziewczyna się nie skrzywdzi, a ciąża jej jako takiej konkurentki okaże się żarem, złym snem

    'Czasami w naszym życiu przytrafiają się takie chwilę, chwile które powinny być zdecydowanie nieulotne. Chcesz zarejestrować w swoim mózgu każdą milisekundę tego momentu, każdy drobny szczególik. Chcesz pamiętać wszystko krok po kroku

    Serdecznie zapraszam na ciąg dalszy losów Piotrka i Leny


    http://blekitneoczy1.blogspot.com/2014/01/four.html

    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Co się dobrze zaczyna, kończy się źle. Takie wyciągnęłam wnioski. I starałam się mocno nie wczuwać, bo wiedziałam, że końcówka odbiegnie od moich oczekiwań, ale się nie dało. Ja tu już podekscytowana byłam, że będzie pięknie ładnie, że Wojtek rozstanie się z niby narzeczoną, że wróci do Darii, wszystko sobie wybaczą, a tu masz babo placek! No a jak już przeczytałam o tej ciąży to mi się świat zawalił zupełnie tak samo jak Darii. Strasznie mi jej szkoda. Wszystko zaczęło się powoli układać, wracać do normy, tylko ta narzeczona Wojtka wszystko im zepsuła. Wszystko! Jak można być taką egoistką jeśli mogę to tak nazwać. Tylko mi nie mów, że w ostatnim rozdziale (wcale nie jestem szczęśliwa, że to się kończy :<) masz zamiar zaćpać ją na śmierć albo doprowadzić do samobójstwa. Ewentualnie morderstwa, bo kto wie co ta blondi wymyśli. Żeby tylko nigdzie nie wyjeżdżała, bo ja tego nie przeżyję. W ogóle nie przeżyję tego końca.
    Trzymaj się ciepło, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem Ci, że po tym wszystkim, co się u mnie wydarzyło wolałabym, żeby teza, iż pijani mówią i robią to, czego nie odważyliby się zrobić na trzeźwo, była nieprawdą. Po prostu wolałabym, aby to była bujda na resorach.
    Sama nie wiem, co mam myśleć o sytuacji Darii. Mówiąc wprost ona jest w prostu w czarnym tyłku. Tak jak napisałaś - ze skrajności w skrajność. Jednak szczerze mówiąc mam za złe Włodarczykowi to, że leciał na dwa fronty. Bo inaczej nie da się tego nazwać. Albo jest z tą swoją ciężarną blond cizią, albo Darią. Śmierdzi mi tutaj jakąś intrygą tej blondyny. Chciałabym, aby ta ciąża była jedną wielką ściemą. Wierzę, że Wojtek wróci i uratuje resztki tego, co zostało z Dar.

    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda mi Darii... Mam nadzieję, że ta blondyna (zapomniałam jak ma na imię :D) nie jest w ciąży z Wojtkiem, albo to nie jest jego dziecko. Teraz niech Włodi weźmie sprawy w swoje ręce. Czekam na nn. Olii ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu jestem. Szczerze powiem, że podoba mi się ta historia. Nie jest oczywista. Przepełniona uczuciami, bólem i wspomnieniami. Daria i Wojtek spieprzyli sprawę w przeszłości, i teraz nie da się tego tak po protu naprawić. Facet będzie ojcem, a dziewczyna jest zbyt szlachetna by odebrać nowej istocie jedno z rodzicieli. I za to ją szanuję. Nie chciałabym żeby to się zmieniło :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń