niedziela, 29 grudnia 2013

Wspomnienie czwarte.

W jednej chwili przez głowę przewinęły ci się to wszystko co miało miejsce przez ostatnie dwa lata. Wszystko to o czym tak bardzo nie chciałaś pamiętać. Wzięłaś głęboki oddech i spojrzałaś na niego.
 -Wszystko się zaczęło na imprezie u Olgi, mniej więcej na koniec trzeciej klasy. Poznała mnie tam z rzekomo sympatyczną koleżanką z klasy. Fakt, z początku była naprawdę fajna i wydawało mi się ,że złapałyśmy dobry kontakt, jednak różniłyśmy się w kilku sprawach i jakoś specjalnie nie utrzymywałam z nią kontaktów. Dałam jej delikatnie do zrozumienia ,że nie mam ochoty na głębszą znajomość z nią, jednak ona wydawała się nie rozumieć. Cały czas dziwnym trafem wpadałam na nią w szkole, poza nią, dosłownie wszędzie. Kiedy nie wytrzymałam i powiedziałam jej co o tym myślę dała spokój, na jakiś czas. Myślałam ,że to był koniec, ale dopiero się zaczęło.
 -Pamiętam to, mówiłaś mi o niej.-wtrąca na co ty przytakujesz głową
 -Po jakimś niecałym miesiącu zaczęłam dostawać dziwne smsy, maile. Bywały dnie ,że czasem gdy wracałam do domu wydawało mi się ,że ktoś za mną szedł. Wiem, że wtedy wszyscy mówiliście mi ,że powinnam zareagować nieco ostrzej, ale ja to zlekceważyłam. Wtedy wróciłeś ze Spały. Po roku, spotkałam ją w Bielsku. Udawała miłą, pogadałyśmy chwilę i na tym w zasadzie się skończyło. Potem znów dziwnym trafem, po pół roku zaczęłam widywać ją na twoich meczach, na uczelni, dosłownie wszędzie. Znów zaczął się ten sam koszmar tyle ,że ze zdwojoną siłą. Na początku myślałam ,że to głupie, dziecięce wygłupy, więc nic ci nie powiedziałam. Nawet durne pogróżki uznałam za żart, do czasu.. aż nie okazały się prawdą. Po tym jak jakiś facet cię uszkodził jak wracałeś z treningu przeraziłam się. Byłam pewna ,że to ona. Nie musiałam długo czekać bo spotkałam ją na mieście. Wygarnęłam jej, a ona tylko zaśmiała mi się prosto w twarz i powiedziała ,że to była rozgrzewka. Nie było wtedy minuty bym nie bałam się o życie najbliższych mi osób. Kiedy pewnego dnia, wracałam późno z uczelni i o mało co.. o mało co sama nie stałabym się jej ofiarą postanowiłam tego zaprzestać. Kiedy spytałam się jej, o co tak naprawdę jej chodzi, wiesz co odpowiedziała? Powiedziała ,że jeśli ona nie może mieć tego czego chce, to nikt tego nie będzie miał. Wtedy nie rozumiałam jeszcze o co dokładnie jej chodziło. Wtedy wydarzył się ten cholerny wypadek. Byłam przerażona.
 -Przecież to był zwykły zbieg okoliczności i bardziej to była moja wina niż tego kierowcy.-wtrąca
 -Nie, to nie był przypadek. To było ostrzeżenie. Dla mnie.-zawieszasz głos biorąc głęboki wdech- Niedługo potem dostałam wiadomość. "Ostrzeżenie numer jeden. Chcesz kolejnych?"-cytujesz aż wzdrygając się na samo wspomnienie- Wtedy już nie wytrzymałam, poszłam na policję. Kazali współpracować, wszystko szło w dobra stronę. Do czasu gdy ona nie dowiedziała się ,że poszłam nakablować. Któregoś wieczora jak wracałam z uczelni ktoś wyraźnie za mną szedł. Gdy przyśpieszałam kroku i on przyśpieszał, gdy zwalniałam, zwalniał i tak w kółko. Zaczęłam biec bo byłam pewna ,że to może źle się skończyć. Zaczął krzyczeć, że mnie zabije jeśli się nie zatrzymam, ale nie mogła tego zrobić. Biegłam ile sił w nogach. Jak usłyszałam strzał w dość bliskiej odległości w zupełnym amoku wbiegłam do klatki schodowej. Nie pamiętam nawet jak dostałam się do mieszkania ani tego jak musiałam wtedy być blada ze strachu. Pamiętam jedynie doskonale przerażenie w twoich oczach. Wiedziałam ,że nie mogę aż tak ryzykować. Nie chodziło wcale o moje życie, chodziło o ciebie. Musiałam cię chronić. Okazało się ,że braciszek tej wariatki, który wtedy na całe szczęście chybił siedział dwukrotnie i nie wrócił do więzienia przepustki, a ona sama miała na sumieniu parę drobnych przestępstw. Nie miałam wyjścia. Musiałam to zrobić. Kazali mi to zrobić. Nie miałam wyjścia. Musiałam...
 -Co musiałaś?-ciągnie kiedy ty urywasz i ciężko oddychasz
 -Musiałam wyjechać, to było jedyny sposób żeby dała mi spokój. Musiałam to zrobić i uwierz, nie chroniłam tylko własnego tyłka, bo na sobie mi nie zależało. Nie mogłam ryzykować tego ,że cię stracę. Wiem ,że i tak to się stało, ale nie mogłam wtedy ci tego wszystkiego powiedzieć. Nawet własna matka nie znała prawdy. Nie znała jej dopóki nie wróciłam po niecałym roku będąc wrakiem psychicznym człowieka i zupełnym cieniem dawniej siebie gdy złapali tych szajbusów. Resztę historii już chyba znasz...-kończy widząc jak bardzo prawda ,której tak bardzo pragnął go poraziła. Widziała jak bił się z własnymi myślami. Nie reagowała gdy podszedł do okna i oparł się o parapet. Nie reagowała gdy patrzył na nią zupełnie tęsknym i pełnym bólu wzrokiem. Nic. Zupełnie zero emocji.
 -Boże, Daria, co ja mam powiedzieć?-wyrzuca z siebie zupełnie łamiącym się głosem
 -Nie wiem.-wzruszasz ramionami- Pewnie teraz dowiedziałeś się ,że jednak nie byłam tak egoistyczną suką jakby mogło się wydawać.
 -Nigdy tak o tobie nie pomyślałem.-przeczy
 -Błagam cię, nie powiesz mi ,że myślałeś o mnie w samych superlatywach gdy cię bez słowa zostawiłam?
 -Fakt, byłem tak na ciebie wściekły ,że w zasadzie trudno to ubrać w słowa. Jednocześnie kochałem cię do szaleństwa i z całego serca nienawidziłem za to co zrobiłaś. Myślałem ,że umrę z tęsknoty za tobą, że sobie nie poradzę. Na szczęście miałem czym się zająć, siatkówka wtedy była dla mnie azylem. Jedynym miejscem w moim życiu które nie było do samego spodu przesiąknięte wspomnieniami z tobą. Choć z czasem i tam zacząłem cię wszędzie widzieć. Słabo sobie radziłem z tym wszystkim. Nadarzyła się okazja, wyjechałem do Austrii i coś sobie obiecałem. Obiecałem ,że wraz ze zmianą otoczenia, klubu, pozycji, zmienię też jedną rzecz w swoim życiu. Przestanę wreszcie rozpamiętywać to co było kiedyś. Czy mi się udało? Szczerze mówiąc nie wiem tego do dnia dzisiejszego. Moje życie jakoś się potoczyło, wszystko naprawdę układało się idealnie. Zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym. Ale nie będę ukrywał. Czasem, przed snem w głowie pojawiało się pytanie: gdzie jesteś? co robisz? czy jesteś szczęśliwa? Chciałem się dowiedzieć jak się masz, czegokolwiek. I od razu wyprzedzę twoje pytanie, trudno zapomnieć o człowieku stanowiącym cholernie wielkie fragment twojego życia.
 -Dlaczego mi to mówisz?
 -Po prostu. Chcę żebyś wiedziała ,że mimo wszystko co się stało to nie nienawidzę cię.-mówi znikomo się uśmiechając- Gdybym wiedział..
 -Ale nie mogłeś tego wiedzieć.-przerywasz mu- Myślę ,że dobrze będzie jak już pójdziesz. W odróżnieniu od innych muszę wcześnie rano wstać.
 -Może i trochę się zmieniłaś, ale pewne rzeczy pozostały niezmienne.
 -Co masz na myśli?-marszczysz brwi
 -Uciekasz od tej rozmowy.
 -Jakiej znowu rozmowy?-dziwisz się
 -Doskonale wiesz jakiej.-odpowiada ze stoickim spokojem gdy stoi w drzwiach wyjściowych z twojego lokum
  -To już zamknięty rozdział. Definitywnie.-odpowiadasz oschle uciekając wzrokiem. Gdy po dłuższej chwili spoglądasz na swojego rozmówce doskonale widzisz jego wzrok skierowany na swoją osobę. Ten sam wzrok, którym patrzył na ciebie przez te wszystkie wspólnie spędzone lata. Dokładnie ten sam wzrok wyrażający tak wiele uczuć. Wyrażający to jedno, najważniejsze.
 -Proszę, idź już.-wyrzucasz z siebie uciekając wzrokiem
 -Śpij dobrze i.. do zobaczenia jutro.-uśmiecha się po czym znika za drzwiami.
Osuwasz się wzdłuż ściany. Siedzisz z kolanami przyciągniętymi do siebie i głową oparta o ścianę. Przymykasz powieki. To wszystko wraca. Wszystkie wspomnienia w jednej chwili przewijają się przez twoją głowę. Mimowolnie uśmiechasz się choć czujesz spływającą po policzku łzę. Dlaczego? Bo dopiero dotarło do ciebie jak wiele straciłaś. Dopiero dotarło do ciebie ,że ta wariatka doprowadziła do tego ,że straciłaś to, co miałaś najcenniejszego w życiu. Osobę ,którą kochałaś bezgranicznie i była całym twoim światem. Po prostu ją straciłaś. I nie potrafisz ukryć tego ,że w dalszym ciągu czujesz do niego dokładnie to, co przed kilkoma laty. Także tego, że cholernie tęsknisz za tym wszystkim co było. Cholernie tęsknisz za nim. I ta tęsknota, zamiast z upływającym czasem maleć, tylko wzrasta potęgowana przez bliskość jego osoby. Jednak wiedziała jedno. Nie mogła powtórnie mieszać się w jego życie, które zdążył już sobie od nowa poukładać. Nie powinna nawet niszczyć tego wszystkiego, co odbudował ze zgliszcz można by rzec swego poprzedniego życia.
 -Płakałaś?-rzuca niemal natychmiast Olga kiedy pojawia się w drzwiach twojego mieszkania
 -Nie.-przeczysz
 -Uważaj bo ci uwierzę.-rzuca przyjaciółka- To powiesz mi co się stało?
 -To nic ważnego.-próbujesz ją zbyć
 -Wiesz ,że nie pójdę stąd dopóki nie wyjawisz powodu swoich łez.
 -Przeszłość.-rzucasz krótkie hasło
 -Nie rozumiem.
 -Ja też przestaję.-wzdychasz
 -Skoro przeszłość.. chodzi o niego, prawda?-pyta na co przytakujesz głową- Może gdyby znał prawdę..
 -Zna.
 -Jak to?-dziwi się
 -Właśnie dzisiaj ją poznał.
 -Przecież to dobrze, że ją poznał. Był zły?
 -Nie, bardziej zszokowany tym ,że jednak nie rzuciłam go z własnego kaprysu, tylko dlatego ,że chciałam za wszelką cenę go chronić.
 -To znaczy tylko jedno.
 -Niby co?
 -Daria, to gołym okiem widać ,że tak naprawdę on jej nie kocha i jest z nią bo chce o tobie zapomnieć. Ale chyba trudno zapomnieć o osobie na której dźwięk imienia serce wręcz wyrywa się z klatki piersiowej.
 -Nie gadaj głupot.-odpowiadasz
 -Nie gadam, mówię jak jest.-mówi przyjaciółka- Nigdy nie reagował, ani w dalszym ciągu nie reaguje tak na dźwięk imienia swojej domniemanej narzeczonej jak na dźwięk twojego imienia Daria. Nigdy nie patrzył na nią tak, w jaki sposób patrzył na ciebie i w dalszym ciągu patrzy tak samo. Czy ty tego naprawdę nie widzisz? On dalej cię kocha.
 -Nie byłabym tego tak pewna.-próbujesz przeczyć jej słowom choć podświadomie zaczynasz w nie wierzyć. Przestajesz nawet słuchać wywodów przyjaciółki. W twojej głowie zaczyna kołatać się pewna dość szalona myśl. Czy zrezygnować i usunąć się raz na zawsze w jego życia, dać mu być szczęśliwym czy jednak spróbować, odważyć się naprawić to co zniszczyłaś te kilka lat temu? Wtedy właśnie dotarło do ciebie ,że to może być jedna z ostatnich szans na to, by go odzyskać. Na to by znów potrafić się uśmiechać. Na to by znów kochać i być kochaną.
 -Czy ty mnie w ogóle słuchasz?-wyrywa cie z zamyśleń
 -Słucham.-odpowiadasz
 -Proszę cię Dar, nie zmarnuj tej szansy. Zawalcz o niego, dopóki nie jest jeszcze za późno. Wystarczy tylko impuls by to za czym tak bardzo tęsknisz, znów stało się rzeczywistością.
 -Myślisz ,że.. to może się udać?-pytasz niepewnie
 -Jestem przekonana ,że jeśli tylko spróbujesz to za parę lat możesz być szczęśliwą żoną i matką.-uśmiecha się krzepiąco.
Walczyć? Gdyby kierować się rozumem powinnaś odpuścić. Gdyby kierować się sercem powinnaś zawalczyć jak lwica o miłość swojego życia. Tu miałaś krytyczny konflikt między tym co myślałaś ,a czułaś. I za cholerę nie wiedziałaś którą z tych drug obrać. A mijany codziennie na korytarzu, uśmiechający się do ciebie promiennie Wojtek i spoglądający na ciebie roześmianymi oczami pełnymi ciepła i radości wcale ci tego nie ułatwiał. Wręcz przeciwnie. A także fakt, że ewidentnie wasze relacje uległy poprawie. Znów czułaś się jak te ładne parę lat temu.
 -Nie będziesz go mieć, rozumiesz?!-słyszysz podniesiony ton głosu za sobą gdy pewnego zimnego, styczniowego wieczora wracasz do domu i natychmiast się odwracasz
 -Słucham?
 -To co słyszałaś. Nie pozwolę ci żebyś mi go odebrała. Miałaś swoją szansę kretynko, ale teraz przykro mi, on jest mój. Co sobie myślisz? Myślisz ,że jak masz ochotę to go sobie odbijesz, a potem znowu porzucisz? Nie tak szybko. Kiedyś już ci coś powiedziałam na ten temat. Mam ochotę zwrócić za każdym razem gdy słyszę jak wypowiada twoje imię i gdy widzę jak na ciebie patrzy. Nie pozwolę ci suko żebyś zniszczyła naszą miłość.
 -Skoro się tak bardzo obawiasz to ta 'miłość' nie jest zbyt wielka.-kpisz
 -Nie, faceci to głupie, uległe stworzenia, a wiem jak byłe potrafią omotać faceta.
 -A co, jesteś specjalistką w tej dziedzinie?-uśmiechasz się szyderczo
 -Żebyś się nie zdziwiła jeszcze..-warczy ze wściekłością- Zostaw go albo porozmawiamy zupełnie inaczej.
 -Wiesz ,że groźby są karalne?
 -Gówno mnie to obchodzi. W tej bajce nie ma dla ciebie miejsca złotko także jakby ci to powiedzieć, wypieprzaj. Masz zniknąć, rozumiesz? Nic nie stanie na przeszkodzie żebym w maju założyła białą sukienkę i już ja tego dopilnuję.
 -W takim razie szczęścia. Złotko.-wyraźnie akcentujesz ostatnie słowo
 -Ja nie żartowałam. Masz miesiąc.
 -Skoro to taka wielka miłość jak mówisz, to dlaczego tak bardzo się mnie obawiasz?
 -Po prostu nie podoba mi się ta znajomość. Nie podoba mi się pewna osoba, a tak ściślej ty. I to jak się do niego ślinisz, a on jak ostatni kretyn tego nie widzi.
 -Czyli jestem dla takiej osoby jak ty przerażająco dobrą konkurencją?-pytasz rozbawiona- Przecież jesteś tak doskonała ,że żadna byle blondynka nie może się równać z idealną tobą. Czyżby taka szara i przeciętna osoba jak ja mogła zdetronizować taką wspaniałą?
 -Konkurencją? Błagam, kto by na ciebie spojrzał. Zwykła, prosta nieatrakcyjna i przerażająco wkurwiająca.
 -Dziwne ,że ktoś spojrzał na tlenioną blondynę o tonie szpachli i tapety na twarzy bez większych oznak posiadania szarych komórek i interesującą się jedynie tym co ubrać dnia następnego. Ah tak, i zapomniałabym. Gustującą w sportowcach.
 -Co powiedziałaś?!
 -Myślisz ,że nie słyszałam o twoich podbojach? Czekaj, to był koszykarz, tenisista, piłkarz, a teraz do kolekcji siatkarz? No nieźle. Tylko ciekawo kiedy go zostawisz, jak spadną mu zarobki czy forma? Czy przestanie cię sponsorować albo zadowalać w łóżku?
Na jej reakcję nie musiałaś długo czekać. W jednej chwili poczułaś uderzenie i krew spływającą z wargi. Widziałaś jak gromi cię spojrzeniem. Widziałaś ,że miała ochotę jeszcze dołożyć i co najmniej wydrapać ci oczy swoimi sztucznym paznokciami jednak w porę między wami pojawił się główny przedmiot sporu, jeśli tak można nazwać siatkarza. Dopiero po chwili kłótni ze swoją narzeczoną dostrzegł strużkę krwi ściekającą po twoich ustach i gdy jego uwaga skupiła się na twojej osobie apogeum złości blondyny sięgnęło zenitu i po prostu coś mamrocząc pod nosem niemiłosiernie wściekła odeszła.
 -O co poszło?-pyta
 -Nie ważne. Myślę ,że powinieneś za nią pójść.-rzucasz
 -To tobie leci krew z ust, myślę ,że bez powodu się nikogo nie uderza w twarz.
 -Mówię serio, idź za nią. Nie chcę być powodem sporów między wami.
 -Daria..
 -No już, biegnij za nią. Dam sobie radę, nie jestem małą dziewczynką.-odpowiadasz na co on, dość niepewnie odchodzi wciąż oglądając się w twoją stronę.
Gdy jakoś doczołgujesz się do domu krwawienie ustaje, a przez kolejne pół godziny siedzisz z lodem przytkniętym do obolałej wargi. Gdy przysypiasz na kanapie z kanapy zrywa cię dzwonek do drzwi. Zakładając ,że to pewnie dostawca pizzy mylący adres lub też upierdliwa sąsiadka pytająca co u ciebie niechętnie podążasz ku drzwiom. Jakie jest twoje zaskoczenie gdy przed twoimi oczami pojawia się osoba ,której byś nie spodziewała.
 -Chyba nie sądziłaś ,że to tak zostawię.-rzuca
 -Tak właśnie sądziłam.
 -Wiesz ,że nie odpuszczam.
 -Nigdy?
 -Nigdy.-odpowiada.
~*~
Spieprzyłam. Spieprzyłam. Spieprzyłam.
Jeśli ktokolwiek czekał, przepraszam za zwłokę, ale dopiero dzisiaj wróciłam do domu po świętach, a w piątek nie miałam jak wrzucić epizodu. Nie będę komentować tego na górze bo ani nie mam siły ani ochoty bo dopadła mnie grypa, także tego.
Do następnego.

16 komentarzy:

  1. Dobry jest rozdział. Mi się podoba. :)
    Jak ja nienawidzę dziewczyny Włodarczyka. Nie wiem jak z nią wytrzymuje.
    Mam nadzieję, że Wojtek i Daria będą w końcu razem :)
    Czekam na kolejny. :D

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że to Włodi i wyjaśnią sobie wszystko. A ta jego narzeczona to będzie teraz w strachu żyła;D A Wojtek to powinien dać sobie z nią spokój skoro jej nie kocha.
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Och co ja mam pisać mam nadzieję, że wszystko się ułoży i będą razem. Pozdrawiam i życzę zdrowia Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Takiej historii Darii to w życiu bym się nie spodziewała. Szkoda dziewczyny za wszystko to, co przeżyła przez tamtą psychiczną dziewuchę. Tyle krzywd spotkało nie tylko ja, ale i Wojtka. Ten też biedny. Tyle czasu żyć bez jakiegokolwiek słowa wyjaśnienia. Bardzo dobrze, że wszystko sobie wyjaśnili, obgadali. Teraz będzie im się żyło łatwiej. Ta niby narzeczona Wojtka chyba próbuje się upodobnić do tej dziewczyny, która prześladowała Darię. To się w głowie po prostu nie mieści. Jak można być tak bezczelnym? Żeby zaraz wyskakiwać z groźbami. No choćby nie wiem co się stało, to w życiu bym tak nie postąpiła. Nawet gdyby wszystko się waliło. Czuję, że z tą blondyną będzie ciekawie. Ba! Ułożyłabym scenariusz dotyczący jej relacji z Darią i to krwisty, ale kto wie, co tu może się jeszcze zdarzyć. Dlatego wolę poczekać. Tak swoją drogą to skakałabym ze szczęścia, gdyby Wojtek dał sobie spokój z tamtą i od nowa zaczął wszystko budować z Darią, ale wiem, że ta blondynka (jezu, ciągle to samo, zapomniałam jej imienia :< ) nie da sobie tak po prostu Włodiego odebrać. I tu się będą toczyć walki, oj będą. Ja dobrze wiem, że Włodarczyk najchętniej by tak postąpił tylko coś go chyba blokuje. A raczej ktoś. Bo Daria, ale teraz się przełamała. Jezu, żeby tu wszystko dobrze się skończyło. Błagam. Bo jak to się nieszczęśliwie skończy, to ja się poryczę jak bóbr. Już nawet zaczynam.
    I nie mówi mi tu, że spartoliłaś rozdział, bo skoro napisałam taką epopeję, to znaczy, że jest cudowny i daje cokolwiek do myślenia. Trzymaj się ciepło, zdrowiej, nabieraj sił, a ja się będę modliła o wenę dla Ciebie, bo tak to nie może być. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że już wszystko się pomiędzy nimi poukłada i będą razem szczęśliwi, A z tej blondyny to szmata...
    Pozdrawiam i zapraszam
    http://czy-to-jest-przyjazn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ty za głupoty wygadujesz? Spieprzyłaś? Chyba coś ci się pomyliło moja droga! Błogosławię cię za te długie rozdziały, które są naprawdę świetne i przepełnione tak wieloma emocjami. Płakałam, normalnie łzy mi leciały. A jeśli ja płaczę, to coś jest dobre. Nie płaczę nad byle czym, także wiesz. To był komplement! Pamiętaj to, co napisałam ci na GG. Jak dla mnie jesteś najlepsza w tym co robisz i mogę się od ciebie uczyć tego oddawania uczuć poprzez słowa. Trochę posłodziłam, ale słusznie.
    Przepraszam, że tak ciągle zamulałam i nie czytałam, ale wiesz. Roztrzepany człowiek, to nieogarnięty człowiek. Ale nadrobiłam wszyściuteńko i teraz siedzę niczym w amoku, zastanawiając się nad tym, co może wydarzyć się w następnym urywku. :D
    Co do treści, to zaskok był, nie powiem. Od początku było wiadome, że Daria miała jakiś głębszy powód do wyjazdu. Tak bardzo mi szkoda ich związku, który rozpadł się przez jakąś psychiczną kobiecinę. Oni są dla siebie stworzeni i żadna blondyna nie wypełni tej luki po Darii u boku Wojtka. To musi się dobrze skończyć, ta blond panna musi zniknąć!
    To widać, że Włodek (no zgadnij przez kogo nadużywam tego pseudonimu? :P) kocha Darię, Daria go i tutaj nie ma miejsca dla żadnych intruzów. Sądzę, że w następnym rozdziale wydarzy się coś dużego i co najważniejsze, mam nadzieję, że będzie szczęśliwie!
    Dobra, bo już plotę farmazony. W każdym bądź razie liczę, że w życiu tych państwa nastanie w końcu upragniony spokój i nikt nie stanie na drodze ich miłości.

    Trzymaj się, kochana. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra, spodziewałam się wielu rzeczy, ale nie takiej historii z życia Darii. Jestem niemile zaskoczona tym, przez co musiała przejść i wcale się nie dziwię, że nie chciała wyznać Wojtkowi powodu zerwania. Gołym okiem widać, że Włodarczyka ciągnie do blondynki, a ta cała jego narzeczona jest gówno warta. Jestem szczerze ciekawa jak długo siatkarz będzie się tak 'czaił' zanim wreszcie podejmie decyzję i jestem równie ciekawa, czy Daria pozostanie w tym wszystkim bierna. Ale z drugiej strony wcale nie dziwię się tej wytapetowanej cizi, że tak zareagowała. Daria pojawia się pewnego dnia znikąd i codziennie po trochu odbiera jej Wojtka. Pewnie też bym się wkurwiła. Ale to nie zmienia faktu, że trzeba jej pokazać, gdzie jej miejsce, bo na pewno nie przy przyjmującym :)

    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurdę, jakby ten podobny do człowieka cyborg mnie uderzył to jakbym wstała to bym rozszarpała ją chyba tam na miejscu. Co za głupie i oporne na jakąkolwiek wiedzę babsko.

    Co do Wojtka to i ja gołym okiem widzę, że nie są oni sobie pisanie (chodzi mi o tapetę i jego) bo miłość musi mieć jakieś podstawy, jakiś fundament a niewątpliwie taki fundament miała miłość Jego i Darii,
    W głębi siebie mam nadzieję, że oni będą razem. Daria to silna dziewczyna, ale tylko z zewnątrz, a wewnątrz to nadal mała dziewczynka która boi się ciemności i tego, że tata nie kupi jej wymarzonych kredek. Fajnie by było, gdyby Wojtek był przy niej, nawet nie jako przyjaciel, ale jako mąż, chłopak, narzeczony.
    I niech się nigdy nie poddaje, bo zawsze warto walczyć !

    Jakim prawem Ci co nie znają miłości mają czelność ją oceniać? Jakim prawem Ci co nie mają szczęścia zabraniają go mieć innym? Jakim prawem Ty która nie masz zdrowia nie chcesz już walczyć? Jakim prawem? Jesteś szczęściem dla innych, a poddałaś się, odebrałaś cząstkę siebie komuś innemu. Czy to egoistyczne?

    Serdecznie zapraszam na 1 rozdział

    http://let-me-go1.blogspot.com/2013/12/primo.html

    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń