piątek, 6 grudnia 2013

Wspomnienie pierwsze.

Otwierasz zaspane oczy punkt szósta. Leniwie przeciągasz się i wkładasz ciepłe kapcie na nogi. Na wpół przytomna uprzednio wkładając na swoje wątłe ramiona ciepły szlafrok udajesz się w kierunku kuchni. Wstawiasz wodę do czajnika w celu zrobienia sobie błogiego czarnego napoju bogów mającego pobudzić cię choć trochę do życia. Wystukujesz paznokciami o blat stołu bliżej nieznaną ci melodię dopóki dopóty dźwięk czajnika nie stawia cię na równe nogi. Zalewasz wrzątkiem kubek by za chwilę delektować się ukochanym napojem. Jak zwykle przeglądasz zgarniętą wczoraj ze skrzynki pocztę. Jak zwykle znajduje się w niej masa opłat, reklam i tym podobnych śmieci. Po błogiej chwili w kuchni i przekąszeniu dosłownie dwóch kęsów kanapki kierujesz się ku dość ciasnej, ale zawsze garderobie. Po dziesięciu minutach znajdujesz odpowiedni zestaw. Piżamę w słoniki zamieniasz na dopasowane czarne spodnie, pastelową koszulę, a nieład na głowie na rozpuszczone blond fale. Wory pod oczami maskujesz makijażem, a całość wieńczysz zapachem ulubionych perfum. Po drodze zgarniasz ukochaną torebkę i niedokończoną papierkową robotę i wychodzisz z domu. Jak co ranka klniesz pod nosem na odmawiające współpracy auto ,które odpala dopiero po kilkunastu próbach. Po kilku minutach jazdy docierasz na miejsce. Jak co ranka mijasz znienawidzoną sekretarkę ,która szczerze cię nienawidzi i wcale tego nie ukrywa po czym zaszywasz się w swoim powiedzmy ,że gabinecie który dzielisz z najbardziej optymistyczną osobą na tym świecie.
 -Zły dzionek?-pyta sugestywnie unosząc brew ku górze
 -Dzień jak co dzień.-mruczysz
 -Zabalowało się?
 -A wyglądam na typ szalonej imprezowiczki?-pyta retorycznie
 -Od czasu do czasu z pewnością nie zaszkodzi.-uśmiecha się
 -Mam studia. Do tego zapieprzam jak głupia tutaj i nie sypiam po nocach. Wystarczy wrażeń.
 -Zwolnij dziewczyno bo i tak wyglądasz już jak własny cień.-zauważa mierząc cię wzrokiem po czym wraca do papierkowej pracy popijając kubek parującej cieczy.
Z pewnością ta praca była kiedyś spełnieniem twoich najskrytszych marzeń. Kiedyś dałabyś uciąć sobie rękę byle się tu dostać. A teraz? Teraz nie ma dnia byś nie chciała się stąd zmyć. Może i dawna ty ucieszyłaby się z takiej pracy i pełna radości i wigoru co dzień witała się z idiotyczną sekretarką i chodziła z upierdliwą koleżanką z pokoju na szalone imprezy i sypiała z masą facetów pragnących się zabawić na jedną noc. Może i miałaś cholernie dużo, ale nie czułaś się szczęśliwa. Miałaś dwadzieścia trzy lata i czułaś się jak twoje życie toczy się zupełnie obok ciebie. Czułaś się więźniem we własnej egzystencji. Tak naprawdę to wegetowałaś w tym jak to określił twój szef ładnym opakowaniu. Po pewnych wydarzeniach twojego życia już nigdy nie będziesz taka sama. Choć od tego czasu minęło w cholerę dużo dale pamiętasz. Dalej przed oczami masz osobę ,która była dla ciebie całym światem. Światem ,który na własne życzenie sobie odebrałaś i zniszczyłaś. Nawet nie wiesz ile to już minęło. Miesiąc, dwa, siedem, rok, półtorej, dwa. Straciłaś rachubę. Chociaż doskonale pamiętasz ten przeklęty dzień to nie chcesz do tego wracać. Może i inni ludzie nas ranią, ale ty zadałaś sobie samej największy cios. Cios prosto w serce ,które rozpadło się na milion małych części i nigdy już nie będzie tworzyło spójnej całości. Spieprzyłaś w życiu kilka spraw. Jednak tej nigdy sobie nie wybaczysz. Zniszczyłaś nie tylko siebie. Jego życie również. Zadałaś osobie ,którą kochałaś najwięcej bólu. Musiałaś tak wtedy postąpić. Nie miałaś innego wyjścia. Musiałaś go chronić. Nie siebie. Tylko właśnie jego.
 -Mała, dobrze się czujesz?
 -I tak i nie. Nie ważne.-odpowiadasz nie chcąc ciągnąć tematu. Czym prędzej uwijasz się z papierkową robotą przypadającą ci na dzień dzisiejszy po czym opuszczasz biuro. Wracając do mieszkania robisz drobne zakupy w osiedlowym spożywczaku w którym jak to zwykle kasjerka musiała opowiedzieć ci historię swojego życia. Po zrobieniu czegoś przyzwoitego do jedzenia zabierasz się za notatki na uczelnię. Za cholerę nie możesz znaleźć zeszytu z zapiskami. Przekopujesz wszystkie możliwe szuflady. Aż natrafiasz na coś co sprawia ,że zamierasz. Wasze wspólne zdjęcie. Młodzi, szczęśliwi, zakochani. Jedne z najpiękniejszych wakacji jakie przeżyłaś w życiu. Nie potrafiłaś się nie uśmiechać widząc was tak szczęśliwych. Nie potrafiłaś się nie uśmiechać widząc jego. I choć wiesz ,że z pewnością cie nienawidzi za to co zrobiłaś to chciałabyś go jeszcze kiedykolwiek zobaczyć. Choć przez chwilę. Nawet by zdołować się i zobaczyć co straciłaś.
Jak zwykle odbębniasz kilka godzin na uczelni ledwo powstrzymując się od zaśnięcia na wykładach. Nawet wypicie duszkiem dwóch kubków kawy nie daje zadowalającego efektu. Po przespaniu niemal całego wykładu ,który na szczęście był ostatnim tegoż dnia. Nawet nie wiesz jakim cudem dała się zaciągnąć przez swoją uczelnianą paczkę do klubu by uczcić zaliczenie przez wszystkich zgromadzonych egzaminu. Z każdą kolejną wlewaną w siebie szklaneczką alkoholu towarzystwo było co raz to weselsze. Oczywiście ty, choć imprezowanie było całkiem przyjemną odskocznią od twojego szarego życia to po wypiciu jednego drinka wiedziałaś ,że musisz zachować umiar. Pomimo ogromnego hałasu, głośnej muzyki byłaś w stanie usłyszeć wiele. Wydawać się mogło ,że aż zbyt. Z początku wydawało ci się ,że się przesłyszałaś. Wydawało ci się ,że to nie mógł być on. Nie tu. Nie teraz. A jednak. Gdy tylko spojrzałaś delikatnie w lewo ujrzałaś go. Ten sam uśmiech. To samo spojrzenie. Zdecydowanie o wiele bardziej męski, ale równie przystojny co kiedyś. Niby taki sam, a jednak inny. Dlaczego? Bo już nigdy nie będzie twój. Nigdy nie spojrzy na ciebie wzrokiem pełnym miłości i uczucia. Nie pocałuje cię w czubek głowy na dzień dobry. Nie przytuli cię bez powodu. Nie powie dwóch magicznych słów. Nie uśmiechnie się uśmiechem zarezerwowanym tylko i wyłącznie dla ciebie. Nie powie ,że jesteś jego największym szczęściem w życiu. Nie powie ,że jest największym szczęściarzem na świecie ,że cię ma. Nie powie tego i wielu innych rzeczy. Dlaczego? Bo zabiłaś go. Zabiłaś go psychicznie. Nie miałaś prawa powtórnie pojawiać się w jego życiu. Najmniejszego.
 -Daria?-słyszysz znajomy zachrypnięty głos gdy zmierza w kierunku drzwi wyjściowych. Z początku wahasz się czy nie uciec. Bierzesz głęboki oddech. Odwracasz się choć nogi masz jak z waty. Stoi tuż przed tobą. Czy jest w szoku? Na pewno. Widzisz na jego twarzy wyraźne zdziwienie.
 -Trochę minęło od czasu kiedy się ostatnio widzieliśmy.-rzuca po chwili głuchej ciszy między wami
 -Fakt.-przytakujesz mu nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć
 -Co robisz w Bełchatowie?
 -Studiuję w Łodzi, a tu pracuję od blisko roku.-odpowiadasz wbijając wzrok w podłogę- Przepraszam cię. Muszę iść.-rzucasz nagle po czym odwracasz się i wychodzisz. Czym prędzej udajesz się w kierunku swojego osiedla. Opierasz się o ścianę. Widziałaś to w jego oczach. Widziałaś ból. Widziałaś złość. Widziałaś w nich wszystko bo zbyt dobrze go znałaś. Zastanawiało cię tylko jedno pytanie. Co on robi w Bełchatowie? Bez chwili namysłu wzięłaś do rąk komputer. Wpisałaś odpowiednią frazę w wyszukiwarkę i doznałaś delikatnego olśnienia. Wyjechał do Austrii. Po waszym rozstaniu nie wiedziałaś nawet co się z nim dzieje. Może też i nie chciałaś. Z pewnością wszystko po trochu. Czy to możliwe by Bóg znów stawiał ci go na swojej drodze? A może to miała być twoja druga szansa? Nie mogłaś i nie chciałaś się tak łudzić. Musiałaś się z tym pogodzić. Zniszczyłaś to wszystko co było między wami. Nie dane wam już będzie być razem i musisz to przyjąć do wiadomości, czy tego chcesz czy nie. On już nigdy, przenigdy nie będzie twój. Już nigdy nie przytulisz się do niego bez powodu. Już nigdy nie będziesz czekać na niego z kolacją. Już nigdy nie obdarzy cię najcudowniejszym uśmiechem świata nawet gdy wróci styrany z treningu. Już nigdy nie zaznasz smaku jego ust. Nie poczujesz jego ciepła czy zapachu jego ulubionych perfum. Chociaż minęło już tyle czasu. Chociaż wciąż go kochasz. Musisz się z tym pogodzić. Wybrałaś. Klamka zapadła. Czas zacząć naprawdę żyć, nie rozpamiętywać przeszłości chociażby nie wiadomo jak bolała. Po prostu musisz iść przed siebie i się nie poddawać. Nawet jeśli byś chciała to nie zapomnisz. Dlaczego? Był dla ciebie zbyt ważny. A osób stanowiących ważną część życia nie da się ot tak wymazać. Za nic w świecie.
 -Słoneczko, czym się tak zamartwiasz?-z zamyślań wyrywa cię matka odwiedzająca cię w twoich skromnych progach
 -Niczym.-zbywasz matkę dłubiąc widelcem w talerzu
 -No przecież widzę ,że cię coś trapi.
 -Widziałam go.-rzucasz nieprzerwanie wtapiając wzrok w zawartość talerza
 -Czy ty mówisz o..
 -Tak, mówię o Wojtku.-wzdychasz
 -Co on tu robi?
 -Nie mam pojęcia.-wzruszasz bezradnie ramionami- Może odwiedzał kolegę? Nie wiem, naprawdę nie wiem.-odpowiadasz próbując zbyć matkę
 -Nie wiesz, ale nie daje ci to spokoju?-pyta matka spoglądając na ciebie
 -Coś w tym rodzaju.-przytakujesz
 -Dalej go kochasz?
 -Szczerze? Nie mam pojęcia. Wydawało mi się ,że zapomniałam, że mi przeszło, ale jak go zobaczyłam to zgłupiałam. Kompletnie.
 -Może tak naprawdę nigdy o nim nie zapomniałaś?
 -Może i nie zapomniałam, ale jakie to ma teraz znaczenie?- pytasz z absolutną desperacją w głosie
 -Może właśnie dostajesz drugą szansę?
 -Nie ma drugich szans mamo. Muszę się pogodzić z tym co się stało bo to już nigdy nie wróci.
 -Nie mów tak.-odpowiada łapiąc cię za rękę
 -Jak mam mówić? Musiałam wtedy tak postąpić, doskonale to wiesz.-odpowiadasz- Z resztą, to nie ważne. Patrzył na mnie pomimo upływu tych dwóch lat tym samym wzrokiem, jak w dniu kiedy to wszystko się stało.
 -Nie wierzę w to, że o tobie zapomniał.
 -Trudno chyba zapomnieć o osobie ,który rozpieprzyła życie, nie uważasz?-pytasz
 -Owszem, ale jeszcze trudniej o tej ,którą się kocha nad życie.-odpowiada upijając łyk kawy
 -Mamo proszę cię, z pewnością już szybko się nie spotkamy, więc po prostu chcę o tym zapomnieć.
 -Przecież wiesz ,że to niemożliwe.
 -Wiem.-odpowiadasz bez większego namysłu- Ale mimo to, chcę spróbować.
Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego ,że pomysł ten skazany jest już na starcie na niepowodzenie. Ostatnie dwa lata był dla ciebie psychiczną męką. Nie radziłaś sobie z tym wszystkim. Bywały momenty ,że uciekałaś w alkohol, a nawet narkotyki. Z pewnością gdyby nie rodzina i przyjaciele już dawno wylądowałabyś po drugiej stronie barykady. Choć na zewnątrz jesteś pewną siebie, pełną uśmiechu i radosną dziewczyną to w środku ciebie znajduje się istne epicentrum potęgującego się z każdym kolejny dniem, tygodniem i miesiącem bólu. Ponoć najlepszym lekarstwem jest czas. W twoim przypadku to jednak gówno prawda. Wraz z upływem czas co raz bardziej tęsknisz. Czujesz jak tęsknota wyniszcza cię od środka i za nic nie potrafisz nic z tym zrobić. To jest jak pasożyt zatruwający twoje życia każdego dnia ,który wyniszcza cię powoli od środka.
 -Znowu idziesz do klubu, zgadłam?-rzuca niemal natychmiast pytanie twoja przyjaciółka gdy tylko otwierasz jej wieczorem drzwi
 -Po prostu potrzebuję się odstresować.
 -Ostatnimi czasy robisz to aż nader często. Co się dzieje Dar?-pyta wpraszając się do środka
 -Znowu przestaję sobie z tym radzić. Znowu to wszystko mnie przerasta.-opadasz na kanapę chowając twarz w dłonie
 -Myślisz ,że ucieczka w alkohol ci pomoże? Pamiętasz ,że ostatni raz był niemal tragiczny w skutkach.
 -Może trzeba było wtedy skończyć ze sobą raz, a porządnie? Przynajmniej nie byłoby problemów.-wzdychasz sięgając po leżące na stole opakowanie marlboro.
 -O nie moja droga, obiecałam mi coś, pamiętasz? Obiecałaś ,że się nie poddasz i będziesz dzielnie stawiać czoła wszelkim przeciwnościom losu, oraz to ,że już nigdy nie wrócisz do tego co się wydarzyło.
 -Nie bój się, nie zamierzam wracać do ćpania jeśli o to ci chodzi.-odpowiadasz uprzednio zaciągając się papierosem
 -Ale znowu wracasz do starych nawyków, a to już niedaleko do tego bagna w jakim siedziałaś. Przypomnieć ci?
 -Pamiętam to aż za dobrze, nie musisz.-odpowiadasz z ironicznym uśmieszkiem na twarzy
 -Zrozum, po prostu się o ciebie boję. Znamy się od dziecka Dari, jesteś dla mnie jak siostra i nie chcę cię stracić.-odpowiada wyrywając ci z dłoni papierosa i gasząc go- Nie będziesz się truć.
 -Co za różnica?-wzruszasz obojętnie ramionami
 -Jesteś młoda, piękna, inteligenta, masz przed sobą całe życie, naprawdę chcesz je zmarnować?
 -Za późno.-odpowiadasz ironicznie
 -Znowu zaczynasz?-podnosi ton głosu
 -Wybacz, ale chcę pójść się rozerwać, więc albo idziesz ze mną, albo zostań sobie tutaj.
 -Nigdzie nie idziesz.-odpowiada stanowczo
 -Nie jesteś moją matką.
 -Nie, ale myślę ,że przed ważną rozmową w pracy wolisz nie mieć kaca i rzygać dalej niż widzisz.
 -Jaką rozmową, o czym ty pieprzysz?-dziwisz się
 -Nie zapominaj ,że wicedyrektor w twojej firmie to mój ojciec chrzestny.
 -I co w związku z tym?-marszczysz brwi
 -To ,że chcą cię awansować i będą z tobą o tym jutro rozmawiać kretynko.
 -Mówisz to tylko dlatego żebym nie poszła.-odpierasz
 -Przy okazji owszem. Jak chcesz idź, ale jak zaprzepaścisz szansę na awans, nie miej pretensji do mnie.-wyrzuca z siebie po czym wstaje i po chwili jedyne co dźwięczy ci w uszach to trzask zamykanych drzwi. Opadasz bezwładnie na kanapę i wpatrujesz się tępo przed siebie. Czy miała rację? Mogła mieć, bo po co miałaby kłamać? Miałaś totalny mętlik w głowie ,który starałaś się zagłuszyć szklanką ulubionego wina. Chcąc nie chcąc po zalewie dwóch wypitych lampkach usnęłaś na kanapie. Kiedy nazajutrz otwierasz oczy i widzisz godzinę na zegarku zrywasz się na równe nogi niemiłosiernie klnąc pod nosem.W ekspresowym tempie bierzesz prysznic, zmieniasz ubranie i po drodze biorąc kęsa tosta wręcz wybiegasz z mieszkania. Czym prędzej gnasz w kierunku budynku swojej pracy. Wpadasz zdyszana do biura niemal równo z czasem. Poprawiasz nieco zmierzwione włosy i robisz sobie zbawienny kubek piekielnie czarnej kawy. Nie masz chwili spokoju bo do pokoju wkracza twój przełożony.
 -Mam dla ciebie dobre wiadomości moja droga.-szczerzy się na co aż cię wzdryga- Za dobre sprawowanie postanowiliśmy z Markiem cię awansować. Właśnie podpisaliśmy umowę partnerską z dość popularnym klubem w naszym mieście ,a także w całym kraju i w Europie i na początek naszej współpracy chcieliby mieć jedną osobę od nas, która mogłaby im pomóc przy zarządzaniu, rozumiesz, taka wymiana.
 -Dlaczego akurat ja?-pytasz
 -Jesteś młoda, zdolna, pracowita, po prostu najlepsza w tym fachu.-odpowiada- Za dwadzieścia minut jesteś pod tym adresem.-dodaje podsuwając ci pod nos kartkę z nabazgrolonym adresem.
Niewiele myśląc zgarniasz swoją torebkę i ramoneskę po drodze po czym czym prędzej udajesz się w kierunku swojego ukochanego audi. Wpisujesz w nawigację ulicę Dąbrowskiego jedenaście. Kiedy nawigacja doprowadza cię na miejsce jesteś niemal pewna ,że musiała się pomylić. Jednak jak się okazało, nie była to pomyłka.
 -Pani Daria Majewska prawda?-dobiega cię pytanie jakiegoś mężczyzny gdy tylko wchodzisz do środka na co kiwasz twierdząco głową- Słyszałem o pani bardzo wiele dobrego, zapraszam.-wskazuje na drzwi. Zajmujesz miejsce tuż przed biurkiem, jak dowiedziałaś się z plakietki stojącej na biurku prezesa klubu. -Jak pewnie pani wie, niedawno nawiązaliśmy współpracę z pani firmą. Do tego całkiem niedawno nasz fachowiec od zarządzania i marketingu musiał odejść z pracy z powodów zdrowotnych, więc korzystając z okazji zapytałem czy aby w ramach tejże współpracy nie podrzuciliby nam kogoś na to stanowisko. Niemal natychmiast podrzucili nam pani osobę. I przyznaję, choć jest pani w trakcie studiów ma pani bardzo okazałe CV.
 -Dziękuję, to miłe co pan mówi.-uśmiechasz się
 -Kiedy mogłaby pani zacząć?-pyta
 -Słucham?-dziwisz się
 -Jest pani świetnym fachowcem, a takich ludzi potrzebujemy u nas. Tu są warunki umowy.-podsuwa świstek papierów pod nos, a gdy widzisz sumę na jaką opiewa twoje wynagrodzenie nie wiesz co powiedzieć.
 -Mogę zacząć od zaraz.-rzucasz zaraz po przeczytaniu warunków umowy
 -Świetnie!-klaszcze w dłonie- Witamy na pokładzie.-podaje ci uprzejmie dłoń- A teraz proszę za mną, oprowadzę panią po obiekcie.
Ta praca wydawała się być iście idealną. Idealna płaca, idealna koleżanka z pokoju, idealne warunku di pracy i rozwoju dla osoby takiej jak ty. Zastanawiał cię jednak jeden fakt. Gdzieś tu musiał być haczyk. To niemożliwe by było tak idealnie. Niemożliwe.
 -Dobrze pani trafiła, nasi chłopcy właśnie mają trening.-rzuca Piechocki gdy tylko wchodzicie na salę. Rozglądasz się z zaciekawieniem aż do momentu gdy natrafiasz na znajomą postać...
~*~
Miało być nieco później, ale jako ,że jest już napisane w całości, postanowiłam sprawić Wam mały prezent z okazji Mikołajek :) Tak jak pisałam, to nie będzie długa historia. Za pięć rozdziałów się z nią pożegnamy. Będzie krótko, ale dość intensywnie. Dlaczego ono się pojawia? Z przypływu chwili, po prostu siadłam do komputera i zaczęłam przelewać swoje myśli na klawiaturę i tak oto powstało. Siedziało mi ono już od dość dawna w głowie i po prostu nie mogłabym go zrealizować, a trzymać go gdzieś zapisanego w plikach na komputerze też bym nie chciała. Mam nadzieję ,że Wojtek w moim wykonaniu przypadnie Wam do gustu i zapraszam od dziś, co piątek :)
Ściskam, wingspiker.

|ASK| trio | Duet | Pit |

15 komentarzy:

  1. O Boże, czyżby podium?
    Dostałam do Ciebie najlepszy prezent mikołajkowy, bo dzisiaj miałam średni dzień. A to na cudowną poprawę humoru i udało Ci się. To się zaczyna już tak pięknie, że po tych pięciu rozdziałach (proszę nie!) będę tak nienasycona tą historią jak nigdy. Od samego początku to wszystko strasznie mnie zaintrygowało. No i dlaczego ona go zostawiła? Jak mnie to nurtuje. Zobaczymy też, co wyniknie w pracy skoro już na co dzień będzie się z Wojtkiem widziała. Ajajaj, już nie mogę się doczekać piątku. Dziękuję za prezent, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ,że mogłam wywołać uśmiech na twarzy! :)

      Usuń
  2. druga! <3
    Zastanawia mnie mocno, co zrobiła Daria i dlaczego się rozeszli.
    A tu teraz niespodzianka, Wojtek się znowu zjawił i zapowiada się ciekawie.
    Jestem do końca jak zawsze hihi <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. O rany rany teraz już sie nie wymiga od niczego. Widać, że Daria bardzo skrzywdziła Wojtka ciekwa jestem czym zawiniła... ale to swoją drogą.
      Kocham Twoje opowiadania, z resztą o tym wiesz a to jest obłędne i nie chodzi tu o Włodka (<3) ale o samą orginalną historie i Darie uciekającą w używki z powodu pewnie tak naprawde tego, ze wciążkocha Wojtka ale noe przyznaje się do tego nawet przed sobą samą. No ciekawie jak to się rozwinie jak teraz oboje będą pracować w jednym klubie. Będa sie często spotykać i wgl. Mam nadzieję tylko że Daria nic nie wymyśli i jej przyjaciółka bd nad nią czuwała. Z niecierpliwością czekam na nowy tutaj oraz na sprzecznych (<3) Pozdrowionka :)

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo, naaaaaaprawdę miło jest mi to czytać <3

      Usuń
  4. Caro, Ty dobrze wiesz, że kocham wszystkie Twoje historie prawie tak mocno, jak Włodiego, więc to oczywiste, że tutaj też będę.
    Nie wiem co zrobiła Daria, ale mam ochotę urwać jej głowę za to, że tak skrzywdziła Wojtka. A z drugiej strony bardzo jej współczuję. A teraz jeszcze będzie pracować tuż obok niego... Jestem cholernie ciekawa, jak dalej potoczy się ich historia :)
    Przepraszam za ten bezsensowny komentarz, ale przez chorobę nie potrafię racjonalnie myśleć.

    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczyna się świetnie. Serdecznie zapraszam na mojego pierwszego bloga gdzie pojawił się prolog http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacznijmy od tego, moja droga, że czuję się zaszczycona, iż gif mej produkcji się tutaj znajduje. :P

    A teraz już serio.
    Nie wiem jak ty to robisz, ale każda twoja historia tak niesamowicie przyciąga i wciąga (ale beznadziejny związek słów :/), że siedzę, siedzę i nie mogę się pogodzić z tym, że wiem tak mało. :C Ten rozdział szalenie pobudza moją ciekawość. :C Tak strasznie ciekawisz tymi teoretycznie długimi epizodami, że człowiek niecierpliwy (czyt. ja :P) chce więcej w trybie natychmiastowym. Dlategoż przesyłam milion uścisków za to wspaniałe wprowadzenie i z niecierpliwością czekam na więcej!:*

    +wiesz... jakbyś potrzebowała przedpremierowego recenzenta... :P


    (przepraszam za nagromadzenie powtórzeń, brak składu i ładu, ale fizyka... to wszystko jej wina!)

    Pamiętaj, że jestem od począteczku do końca.

    Ściskam. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. oooo świetnie sie zaczyna ;) ciekawe co takiego ona Wojtkowi zrobiła ;p
    czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń