piątek, 13 grudnia 2013

Wspomnienie drugie.

Z początku wydaj ci się ,że masz przywidzenia. Wydaje ci się ,że śnisz. Jednak nic bardziej mylnego gdy któryś z kolegów woła go po imieniu. W duchu modlisz się by twój nowy pracodawca zechciał opuścić halę jednak on ani myślał o tym. Stał nieprzerwanie zachwycając się drużyną i opowiadając ci jej niemal całą historię. Chciałaś tylko stamtąd jak najszybciej wyjść niezauważoną. Jednak stado mężczyzn i kipiącego testosteronu nie śmiało cię nie zauważyć. Bo przecież długonoga, o nienagannej figurze i zniewalającej urodzie blondynka w towarzystwie prezesa nie mogła nie zostać niezauważona.
 -O stary, ale Piechu sobie laseczkę wyrwał.-rzuca Kłos podczas rozciągania
 -To raczej nie jego laseczka, ma żonę.-wtrąca jeden z jego towarzyszy
 -A co to żona to ściana nie do przejścia? Zawsze można zmienić.-parska śmiechem- Co sądzisz Włodek?-pyta na co ten obojętnie wzrusza ramionami nie spoglądając nawet w kierunku prezesa- Tobie to musowo znaleźć jakąś porządną dziewczynę bo coś markotny jesteś ostatnio. Strzeliła focha?
 -Karol, daj se siana, co?
 -No już dobra, dobra, tylko mnie nie pobij.-skapitulował- Wracając do sprawy, jak nie laseczka to kto to może być?
 -A przypadkiem nie szukali kogoś do menadżerki w klubie po tym jak Stachu odszedł?-pyta jeden z olbrzymów
 -Jak to nasza nowa pani od zarządzania i te sprawy to chyba trzeba będzie tam częściej wpadać.-szczerzy się- Prawda Włodi?-szturcha przyjaciela nie biorącego czynnego udziału w rozmowie. Dopiero wtedy ten przenosi wzrok na towarzyszkę prezesa i wręcz zamiera.- A ty co, ducha żeś zobaczył?
 -Tak jakby.-wymamrotał bacznie przyglądając się blondynce do czasu gdy ona nie odwraca wzroku w kierunku parkietu i ich spojrzenia krzyżują się.
Znów napotykasz jego spojrzenie. Dokładnie takie same jak przed dwoma laty. Takie same jak wtedy gdy zobaczyłaś go w klubie pierwszy raz od dawna. Spojrzenie wyrażające dokładnie te same emocje. Nie wytrzymujesz i odwracasz wzrok. Prezes wreszcie kończy monolog sławiący klub i wychodzicie z sali. Po krótkiej rozmowie żegnasz się z nim i wychodzisz z hali. Opierasz się o swoje audi biorąc głęboki wdech.
 -Nie wiedziałam ,że tu grasz, gdyby nie to..
 -To co? Nie zatrudniłabyś się tu? Daj spokój.-przerywa ci gdy pojawia się obok- Nie zachowujmy się jak obrażone nastolatki bo to nie ma sensu i powodu.
 -Wydaje mi się jednak ,że ty go masz.-dodajesz ciszej
 -Może i mam, ale nie mam zamiaru tego wszystkiego rozpamiętywać. Było, minęło.-odpowiada spoglądając w twoim kierunku- No nie patrz tak na mnie, dobrze wiesz ,że nie jestem z gości mieszających z błotem swoje byłe.
 -Wiem, doskonale.-odpowiadasz- Ale dziwię ci się ,że nawet mi nie wygarnąłeś.
 -Jeszcze kilka miesięcy temu zrobiłbym to bez zastanowienia, ale teraz? Teraz to nic nie da. Co się stało to się nie odstanie. Wypominanie sobie tego co było chyba nie będzie najlepszym pomysłem, bo oboje doskonale wiemy co się stało.
 -Może i aż za dobrze.-wzdychasz- Z resztą nie ważne, pewnie masz swoje sprawy, więc nie będę cię zatrzymywać.
 -Mimo wszystko fajnie było cię spotkać Dar.-delikatnie się uśmiecha
 -Ciebie też.-odpowiadasz unosząc kąciki ust ku górze
 -Mam nadzieję ,że się jeszcze spotkamy.
 -Myślę ,że od jutra o to będzie nie trudno.-odpowiadasz po czym wsiadasz do swojego audi. Przekręcasz kluczyk w stacyjce i odpalasz auto. Standardowo w tych godzinach stoisz w korku podśpiewując hity lecące akurat w radiu. Byłaś pełna podziwu ,że nie wybuchnęłaś w czasie tej rozmowy dla samej siebie. Normalnie samo myślenie o tym co zniszczyłaś i o nim samym przyprawiało cię o zaszklone oczy. Byłaś też pełna podziwu dla Wojtka za to ,że postąpił tak ,a nie inaczej. Skrzywdziłaś go, zadałaś mu ogromny cios, a on jak gdyby nigdy nic z tobą spokojnie rozmawiał gdy inny facet z pewnością obdarzyłby cię wiązanką epitetów. Z pewnością na jego miejscu nie potrafiłabyś prowadzić tak spokojnej rozmowy.
 -Co tak cicho?-słyszysz pytanie przyjaciółki
 -Nie śmieszne.-odpowiadasz sarkastycznie
 -Dla mnie owszem, przecież co czwartkowe imprezy to twój rytuał.-chichocze
 -Daruj sobie.
 -No już dobra, dobra.-odpowiada- Co powiesz na trochę sportu?
 -Co masz na myśli?-pytasz
 -Fitness.
 -Fitness?-powtarzasz
 -Dokładnie, do wakacji trzeba trochę popracować nad figurą.
 -Albo jest przystojny instruktor albo do końca oszalałaś.-odpowiadasz
 -Błagam cię no!
 -Wolę już biegać, nie pamiętasz jak skończył się nasz ostatni raz na tego typu zajęciach?-pytasz mając przed oczami poprzednią próbę podjęcia tego typu zajęć zakończoną fiaskiem z powodu konfliktu twojej przyjaciółki z jedną z kursantek. Jakimś cudem udało ci się ją zbyć bo wcale ,a wcale nie miałaś ochoty na tego typu zajęcia. O wiele bardziej wolałaś spędzić wieczór na wolnym lenistwie niż w towarzystwie spasłych starszych pań lecących na przystojnego instruktora. Choć zazwyczaj te wieczory kończyły się powrotem wspomnień o których wolałaś zapomnieć to mimo to nie potrafiłaś ich zaprzestać. Lubiłaś wracać do tych cudownych chwil jakich za nic w świecie nie chciałabyś zapomnieć. Do tego jak między wami było cudownie i jak wszyscy wróżyli wam wspólną, świetlaną przyszłość. Do tego jak bardzo go kochałaś i był dla ciebie ważny. A teraz? Teraz to już tylko i wyłącznie wspomnienia ,którymi możesz żyć.
 -Zbieraj swoje chude dupsko z kanapy i idziemy biegać!-rzuca Olga gdy tylko otwierasz drzwi
 -Nie miałaś iść na fitness?
 -Miałam, ale plan spalił na panewce. Masz pięć minut.
 -Błagam cię, nie możemy zostać w domu i pogadać?-pytasz błagalnym tonem głosu
 -Nie.-kręci stanowczo głową- Pobiegamy i pogadamy przy okazji. Przyjemne z pożytecznym.
Pomimo twoich usilnych błagań, próśb i lamentów była nieugięta. Chcąc nie chcąc musiałaś zamienić wygodny i porozciągany dres oraz ulubiony wyraźnie za duży t-shirt na coś o wiele bardziej wyjściowego i nadającego się do biegania. Po iście maratonie jak dla ciebie, osoby nie mającej na co dzień większego do czynienia ze sportem po przebiegnięciu sporego dystansu o mało co nie wyplułaś płuc.
 -Jesteś okrutna.-wyduszasz z siebie ledwo łapiąc oddech
 -Może i tak, ale pobiegać od czasu do czasu nie zaszkodzi, a nie leżeć całe wieczory rozpłaszczonym przed telewizją.-dźga cię w żebra- Mów co z pracą?
 -Fakt, dostałam awans, będę pracować teraz w dziale marketingu w Skrze. Tylko jest jeden, mały haczyk.
 -Jaki?-dopytuje
 -Wojtek gra w Skrze.-dodajesz zniesmaczona
 -Naprawdę?-pyta nie wyglądając na zdziwioną tym faktem
 -Naprawdę.-przytakujesz przyjaciółce wypijając duszkiem butelkę wody- Wiedziałaś o tym, prawda?
 -Daria, ja..-urywa- Wiedziałam.-przytakuje
 -Dlaczego mi nie powiedziałaś?
 -Bo wiem co przeszłaś po waszym rozstaniu i bałam się o ciebie.
 -Przecież i tak bym się dowiedziała.-wzruszasz ramionami- Z resztą, skąd wiesz, przecież ty o sporcie to wiesz jeszcze mniej niż ja?
 -Znam jego..dziewczynę, a właściwie już narzeczoną. Dość dobrze.-rzuca na co ty czujesz delikatne kłucie w sercu na słowo narzeczona. - Jest z moją siostrą cioteczną. Dar, wszystko w porządku?
 -Tak, chodź już.-rzucasz po czym bez słowa namysłu ruszasz w dalszą drogę zostawiając przyjaciółkę w oddali. Z ogromnym trudem cię dogania niemal natychmiast zatrzymując.
 -Dalej go kochasz, prawda?-pyta zziajana
 -Jakie to ma teraz znaczenie?-odwracasz się spoglądając na przyjaciółkę- No właśnie, żadne. Ma prawo do bycia szczęśliwym z inną.
 -Przecież widzę jak zareagowałaś.-odpiera
 -Proszę cię, to co czuję nie ma już najmniejszego znaczenia. Do tego już nie wrócimy. Nigdy.-odpowiadasz ledwo powstrzymując łzy zgromadzone w twoich oczach po czym po prostu biegniesz przed siebie nie zważając na nawoływania Olgi. Jesteś jak w jakimś transie, amoku. Dopiero po dłuższym czasie zatrzymujesz się ledwo łapiąc oddech. Kiedy zobaczyłaś go w barze, miałaś cichutką nadzieję na to ,że ten na górze daje ci drugą szansę. Szansę na naprawienie tego wszystkiego. Jednak dzisiaj twoje nadzieje zostały brutalnie zdeptane przez cholerne słowo narzeczona. Miałaś świadomość tego ,że taki facet jak on nie będzie sam do końca życia. Zdawałaś sobie sprawę z tego ,że może się zakochać, być szczęśliwy z inną. Ale chyba nie byłaś jeszcze gotowa na tą informację. Nie potrafisz znieść myśli ,że jakaś inna kobieta jest dla niego najważniejsza. Nie potrafisz znieść ,że inna kobieta ma w swoich objęciach cały twój świat.
Jesteś zupełnym kłębkiem nerwów. Nie potrafisz usiedzieć na miejscu. Ukojenia szukasz w szklaneczce ulubionego whiskey ,którego zawartość pod przypływem chwili znika z butelki w mgnieniu oka. Choć w twojej głowie pod napływem myśli znajduje się także szum spowodowany upojeniem alkoholowym masz ochotę na więcej. Masz ochotę na cokolwiek, byle o tym nie myśleć. Sięgasz wtedy do dolnej szuflady komody w sypialni. Siedzisz na kanapie obracając w palcach torebkę białego proszku. Bijesz się z myślami. Zrobić, czy nie zrobić. Wziąć i odlecieć na chwilę czy dalej gnić w szarej rzeczywistości. Kusi cię. Niemiłosiernie kusi cię biały proszek. Wiesz ,że ja weźmiesz dzisiaj, znowu wrócisz do ćpania. A doskonale wiesz ,że kolejna próba może skończyć się dla ciebie tragicznie w skutkach. Resztkami silnej woli odkładasz narkotyk na jego miejsce. Gdy rano otwierasz oczy niemal natychmiast uderza w ciebie potworny ból głowy. Jakimś cudem doprowadzasz się do względnego ładu i udajesz się do nowej pracy. Na szczęście w pierwszym dniu nie masz za wielu obowiązków, a z tymi które otrzymałaś uwijasz się dość szybko.
 -Słyszałam ,że znacie się z Wojtkiem dość dobrze.-rzuca Paulina z którą dzielisz gabinet
 -Tak, znamy się praktycznie od dziecka.-przytakujesz jej
 -Ja też znam swojego męża od dziecka i widzisz jak skończyłam.-uśmiecha się
 -Wojtek ma narzeczoną z tego co wiem.-odpowiadasz jej
 -Tak między nami to nie pasują do siebie, kompletnie. Szkoda takiego fajnego chłopaka dla takiej wrednej baby.-rzuca
 -Nie przypadła ci do gustu?
 -Nie tylko mi.-odpowiada ze śmiechem
 -Co masz na myśli?
 -Powiem to tak. Jak jest mecz chłopaków, to siadaj jak najdalej od niej.-puszcza ci perskie oczko na co ty wybuchasz cichym śmiechem stonowanym przez wtargnięciem do waszego miejsca pracy jednego z siatkarzy.
 -Muszę tu chyba częściej wpadać bo coś tu wesoło widzę.-rzuca szczerząc się
 -Wybacz Karolku, przedszkole pod innym adresem. A tam masz cały wór listów do siebie.-wskazuje palcem na dość pokaźny stosik kopert ,które przechwytuje dwumetrowiec i opuszcza pokój.
Po odbębnionej pracy żegnasz się z panią Wlazły z którą złapałaś wyśmienity kontakt i pracuje ci się wyśmienicie opuszczasz klub. Jak zwykle przez dłuższą chwilę doszukujesz się w swojej torebce kluczy do auta. Kiedy znajdujesz zgubę i już masz wsiadać do auta coś, a właściwie ktoś przykuwa twoją uwagę. Osobnik całujący blondwłosą i długonogą kobietę. Osobnik ,które rozpoznałabyś wszędzie. Znów czujesz to cholerne kłucie w sercu. Tyle ,że tym razem o wiele potężniejsze. Ledwo powstrzymujesz się od wybuchnięcia płacze. Czym prędzej wsiadasz do audi i odjeżdżasz. Nie możesz jednak skupić się na niczym co robisz. Wciąż przed oczami masz obraz spod hali. Nie potrafisz tego nijak wyrzucić z głowy. Nie boli cię jego szczęście. Boli cię to ,że gdyby nie to do czego zostałaś poniekąd zmuszona to mogłaś być ty. To ,że to ty powinnaś właśnie teraz być honorowana narzeczoną, nie ona. To ,że ty powinnaś zamiast niej przygotowywać się do zostania żoną faceta ,którego kochasz najbardziej na świecie. To ty powinnaś być na jej miejscu. Właśnie ty.
 -Bardzo zajęta jesteś?-pytasz mając nadzieję ,że przyjaciółka znajdzie dla ciebie chwilę czasu
 -Jestem umówiona z Kamilem na kolację z jego rodzicami. Stało się coś?-pyta
 -Nie, nic. Baw się dobrze.-odpowiadasz zrezygnowana po czym odkładasz telefon.
Siedzisz bez celu na kanapie czując ,że za chwilę wykończą cię własne myśli. Czujesz ,że za chwilę zwariujesz jeśli czegoś nie zrobisz. Pod wpływem impulsu chwytasz ramoneskę i torebkę po czym wychodzisz z mieszkania. Twoje nogi wiodą cię do dobrze znanego ci miejsca. Niemal od razu do twoich uszu uderza głośna muzyka. Jak zwykle siadasz przy barze i zamawiasz mohito. Sączysz napój uważnie rozglądając się po sali. Niemal natychmiast namierzasz osobę przez którą wpadłaś w poważne kłopoty, a i ona wydaje się cię widzieć.
 -Mam nowy towar.-rzuca dosiadając się do ciebie
 -I co w związku z tym?
 -Mogę odpalić działkę.-odpowiada przysiadając się bliżej- Świetny towar, nieźle daje kopa.
 -Ile?
 -Na początek niewiele, na spróbowanie, żebyś nie przeholowała maleńka.
 -Wszystko mi jedno.-odpowiadasz obojętnie dopijając drinka
 -A może potem małe co nieco.-mówi niskim tonem głosu kładąc rękę na twojej nodze
 -Wyglądam na dziwkę?-pytasz zrzucając jego łapsko ze swojego uda
 -Skądże.-kręci głową
 -Jak szukasz panienki na jedną noc to tam gdzieś dalej siedziały takie co chętnie dałyby się przelecieć.-odpowiadasz wyraźnie zdenerwowana kończąc kolejną szklankę alkoholu
 -Spokojnie maleńka, bez nerwów.-mówi- To jak z tym towarem?
 -Daj i spieprzaj.-odpowiadasz co wywołuje jego uśmiech na twarzy
 -Jeśli byś się jednak namyśliła to wiesz gdzie mnie szukać.-szepcze ci do ucha odchodząc, a ty masz ochotę co najmniej dać mu w twarz.
Siedzisz przy barze kuszona przez małą paczuszkę białego proszku w kieszeni swojej kurtki, a także co raz to napastowana przez oferty nawalonych kolesi. Sama już po kilku kolejkach ledwo kontaktujesz. Może i nie w pełni świadoma udajesz się do kibla. Wyciągasz z kurtki woreczek. Przez dłuższą chwil obracasz go w dłoniach. Jednak ulegasz w końcu pokusie. Wysypujesz dwie białe ścieżki ,które po chwili wciągasz. Siedzisz oparta o drzwi toalety i czujesz jak twoja podświadomość zaczyna zupełnie wariować, a świat wiruje. Siedzisz zupełnie naćpana w tej samej pozycji przez dobre kilka minut dopóki twój błędnik nie przestanie wariować. Wtedy jak gdyby nigdy nic wstajesz i wychodzisz z kabiny. Poprawiasz makijaż przed lustrem po czym będąc wciąż na narkotykowej fazie wychodzisz z ubikacji. Czujesz się tak dobrze ,że zamawiasz kolejne szklanki alkoholu. Wtedy znów przysiada się do ciebie znajomy diler. Znów zaczyna proponować ci niemoralne rzeczy mając nadzieję ,że naćpana mu ulegniesz. Jednak nic bardziej mylnego. Kiedy zaczynasz mu się stawiać nie jest już tak miły jak dotychczas. Zaczyna być natarczywy. Zaczyna się wręcz do ciebie dobierać.
 -Albo ją zostawisz albo inaczej pogadamy gnoju.-słyszysz męski głos za sobą. Wydaje ci się ,że skądś go znasz, jednak przez zmieszanie sporej ilości alkoholu i narkotyku dłuższą chwilę zajmuje ci dojście do tego kto jest jego właścicielem.
~*~
Dzisiaj piątek trzynastego. Przeżyłam dość dobrze sześć godzin w szkole, wracałam do domu zadowolona z faktu iż nic się nie wydarzyło.. wykrakałam bo dopadła mnie skleroza i sterczałam pod domem dobrą godzinę. A jak u Was?
Dzisiaj ode mnie będzie krótko, bo nie mam ani weny ani chęci. Bierze mnie jakieś chorubsko, także przepraszam za ten bezsensowny wywód. Jak już wspominałam, będzie krótko, zwięźle i na temat.
Ściskam,
wingspiker.
|ASKtrio | Duet | Pit |

13 komentarzy:

  1. Kiedy następny???
    Świetny rozdział.. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe kto to taki? Może Wojtek?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka narzeczona, kurde? To ja się już łudziłam, że ona dostanie szansę na naprawę wszystkiego, co zjebała, a tu proszę. Z drugiej strony nie ma czego oczekiwać od Wojtka. W końcu ma prawo do szczęścia, a jego życie nie może toczyć się tylko i wyłącznie wokół wspomnień.
    Widać, że Daria (nie jestem pewna, czy ona ma tak na imię) to dobrze rozumie, jednak mimo wszystko nie potrafi sobie z tym poradzić. I w tym tkwi cały problem. Alkohol, a tym bardziej narkotyki w niczym jej nie pomogą. Ponownie wpakuje się w to całe gówno. Chyba, że ktoś zainterweniuje w odpowiednim momencie. Tak, pisząc ''ktoś'' mam na myśli Włodarczyka :)

    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Daria jest młodą, piękna i przebojową dziewczyną, która niestety przestaje radzić sobie sama ze sobą. Wydaje mi się, że znajomy głos w barze należał do Włodarczyka i jestem ciekawy co zrobi ze znowu (bo zapewne zdarzało jej się to wcześniej wiele razy) naćpaną dziewczyną, którą bądź co bądź, darzył wielkim uczuciem, które być może nadal się w nim tli.
    Przez tą narzeczoną, i to nieprzyjemną, jest osiemset razy trudniej w tym wszystkim!
    Czekam na kolejny, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę nie kończ tego nigdy. Dla mnie możesz to ciągnąć w nieskończoność. Po prostu nie ma słów, aby opisać jak się czuję jak to wszystko czytam. Raz chce mi się płakać, raz śmieję się do ekranu i znowu praktycznie zalewam się łzami, a potem tak straszliwie się o nią boję, że staje mi serce. A potem oddycham z ulgą, bo Wojtek uratował ją przed tym fircykiem. Jeju, jaką ona popełniła głupotę, że odeszła. Dlaczego nikt jej nie przemówił do rozumu? Przecież Wojtek... ugh, aż nie mogę wyrazić swojej dezaprobaty tego pomysłu. Mam taki natłok myśli, co tu napisać, że aż nie wiem. Dlatego będzie bardzo chaotycznie, bo mam dużo dużo przemyśleń, co do jej zachowania. Wspaniała dziewczyna i jestem pewna, że wszystko będzie dobrze. Tylko niech znowu nie wpakuje się w kłopoty. Narkotyki jej wcale nie pomogą. Nic jej tu nie pomoże. Dlaczego ona to wszystko robi, no cholerka? Jestem stuprocentowo pewna, że Wojtek skoczyłby za nią w ogień, ale po tym, co mu zrobiła. Za dużo myśli, mam za dużo różnych myśli i brak mi słów. Najchętniej to zrobiłabym jej coś, za to, że skrzywdziła nie tylko Wojtka, ale i siebie. Bo pozbawiła się miłości i prawie życia. Wpakowała się w to, w co się wpakowała i lepiej będzie dla niej, żeby znowu tego nie zaczynała. A tą narzeczoną Wojtka to ja wykończę po prostu. Bo to nie tak wszystko miało być!
    Kończę swój niezrównoważony komentarz, bo mogłabym tu naprawdę dziwne rzeczy powypisywać i stanąć komuś na odcisk (?) błagam, aby nie, bo bywa różnie.
    Jak ja się bardzo wczuwam we wszystkie historie, a potem ryczę jak bóbr, że się kończą. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. ooo robi sie ciekawie ;D CZEKAM NA NEXT ;)

    OdpowiedzUsuń